Z Jackiem spotkałam się dopiero o
16:00. Przez tą godzinę, gdy go nie było nudziło mi się bardziej niż na matmie
(te zajęcia są tak nudne, że nawet nauczyciel przysypia J ) . Kiedy w końcu wrócił był
wycieńczony do tego stopnia, że jedyne na co miał siłę to położenie się do
łóżka. I na tym skończyły się moje plany na romantyczny wypad na Wieżę Eiffla.
Zrezygnowana usiadłam w hotelowym holu i czytałam magazyny pozostawione dla
gości hotelowych. W pewnym momencie poczułam, że ktoś koło mnie siada.
Odłożyłam gazetkę i spojrzałam na bok; to był Jason.
-O hej Jason, co ty tu robisz?-
spytałam. I jest; udało mi się! W końcu kogoś zapamiętałam!
-No zastanówmy się… Hmyyy …Mieszkam?-
powiedział i uśmiechnął się. Odwzajemniłam uśmiech. Jason był całkiem
sympatyczny; oczywiście nie równał się z Jackiem czy Brodim, ale nie widzę
przeszkód, by się z nim przyjaźnić.
-Nie widziałam cię tu wcześniej…-
powiedziałam. Tego byłam pewna; przed dzisiejszym spotkaniem z reżyserem nie
było go w tym hotelu; inaczej byłby na śniadaniu…
-Bo się trochę spóźniłem.
Przyjechałem wprost na to spotkanie.- odpowiedział i zerknął na mnie.- A ty
czemu siedzisz sama? Jack jeszcze nie wrócił?
-Wrócił, ale padł ze zmęczenia…- mruknęłam.
Jakby to powiedziała moja mama? „Jest obecny ciałem, ale duchem nie…”.-
Najbardziej żałuję, że nie wypalił nasz wypad.
A
miało być tak fajnie; najpierw wypad do restauracji, spacer po parku, potem
wejście na Wieżę Eiffla (wieczorem Paryż
wygląda najlepiej) i powrót do hotelu (część drogi mieliśmy przejść brzegiem
Sekwany). Ewentualnie mogłam pójść jeszcze z Brodim, ale ten przepadł jak kamyk
w wodę.
-To może pójdziemy razem. A innym
razem zabierzesz Jacka?- zaproponował.- Szkoda, żeby tak piękne popołudnie
spędzić na czytaniu o „wojnie” o małą Suri… No nie?
Miał
rację; który magazyn nie otworzę ciągle to samo. Najchętniej wyszłabym na dwór,
ale nie chcę mi się iść samej (szczególnie przy mojej orientacji w terenie; jeśli
gubię się w Seaford, to co dopiero w Paryżu?)
-Chętnie… Ale jest to tylko i
wyłącznie kumpelski wypad, tak?- spytałam. Wolę mieć pewność, czy dla niego ten
wypad oznacza to samo co dla mnie.
Pamiętam,
że raz poszłam z kumplem do McDonalda. Dla mnie był to zwykły przyjacielski
wypad, na zabicie czasu, a dla niego ( jak się później okazało) była to
najzwyklejsza na świecie randka. Potem musiałam prostować, przed praktycznie
całą szkołą, że wcale nie jesteśmy parą. Strasznie dziwne uczucie.
-Oczywiście. Nie wiem czemu
miałoby być inaczej…- odpowiedział i wstał. Wyciągnął w moim kierunku rękę.
Chwyciłam ją i dźwignęłam się. Na szczęście od razu ją puścił. Przedstawiłam mu
cały plan wycieczki i ruszyliśmy.
Po
drodze dowiedziałam się o nim kilka rzeczy; ma francuskie korzenie (na
szczęście; często przyjeżdża do Paryża w odwiedziny do dalszej rodziny, więc
dobrze zna miasto), kiedyś ćwiczył karate, ale porzucił ten sport dla piłki
nożnej. Wychował się w wielodzietnej rodzinie ( ma szóstkę rodzeństwa), ale
dzięki temu, że jego rodzice bardzo dobrze zarabiają, cały czas żył w dostatku.
Ostatnio zagrał w kilku filmach jako statysta, rola Finnicka Groth to jego
pierwsza większa rola. Ogólnie rzecz biorąc jest sympatyczny, zabawny,
optymistyczny i inteligentny. No i oczywiście przystojny…
Postanowiliśmy
zjeść w restauracji „Cybel”. Jedzenie było naprawdę przepyszne; wprost rozpływało
się w ustach. Po zjedzeniu udaliśmy się do jakiegoś parku (nazwy nie pamiętam),
a gdy zaczęło się ściemniać poszliśmy do Wieży Eiffla.
W
kolejce staliśmy prawie dziesięć minut; nawet nie tak źle. Wjechaliśmy windą na
ostatnie piętro dostępne dla turystów i podeszliśmy do barierki. Widok na
miasto był naprawdę bajeczny; rozświetlone uliczki i parki, miasto tętniące
życiem; tłumy ludzi i samochody. Wszystko wydawało się jakby nie realne.
Przynajmniej dopóki nie zaczęło się robić zimno. Była już jesień, po zmroku i
do tego jeszcze na takiej wysokości; można zamarznąć. A ja mam tylko marny
sweterek. Nie chciałam jeszcze wracać, więc wytrzymywałam; przynajmniej przez
jakiś czas. Zeszliśmy na piętro z restauracyjką i zjedliśmy jeszcze kolację.
Nie wytrzymałam długo; wkrótce zaczęłam stękać zębami. Jason spojrzał na mnie,
zdjął swoją kurtkę i mi ją podarował. Nie protestowałam; było mi tak zimno, że
tylko mu podziękowałam.
-A ty?- zapytałam po chwili.- Nie
będzie ci zimno?
-Spokojnie…- odpowiedział i
spojrzał na mnie z uśmiechem.
Zjedliśmy i
ruszyliśmy windą na dół. Odpuściliśmy sobie powrót brzegiem rzeki; przy
kanałach było o wiele zimniej. Do hotelu dotarliśmy około godziny 21:00. Zaraz
po wejściu poczułam jak ktoś łapie mnie w ramiona; to był Jack. Odwzajemniłam
uścisk równie mocno.
-Gdzieś ty była?- spytał lekko
zdenerwowany. Ścisnął mnie jeszcze mocniej.- Martwiłem się o ciebie. Wstałem o
17:00, a ty gdzieś wsiąkłaś. Ktoś powiedział mi, że widział jak wychodzisz.
Myślałem, że gdzieś się zgubiłaś; że ktoś cię porwał, albo… zgwałcił…
Głos
mu się urwał. Wiedziałam, że naprawdę się o mnie martwił. Ja także umierałabym
z niepokoju, gdyby sytuacje się zmieniły…
-Mogłeś zadzwonić…- powiedziałam.
Wyswobodziłam się z jego uścisku i spojrzałam mu w oczy. Uśmiechnęłam się
słodziutko.
-Myślisz, że nie próbowałem się
do ciebie dodzwonić?- spytał lekko ironicznie. Sięgnęłam do kieszeni po telefon;
chyba zapomniałam włączył dźwięk po spotkaniu z reżyserem. Dziesięć
nieodebranych połączeń i szesnaście sms-ów. ŁAŁ!
-Nie musisz się martwić, była ze
mną…- odezwał się w pewnym momencie Jason. Jack spojrzał na niego i ze znakiem
zapytania na twarzy ( J
). Postanowiłam szybko wyjaśnić, jak to było, bo jeszcze Jack będzie gotowy
pomyśleć, że Jasona i mnie łączy coś więcej niż przyjaźń… Zdjęłam kurtkę i
oddałam ją koledze dziękując.
-Jason zaproponował mi małe
oprowadzenie po mieście, bo strasznie mi się nudziło. Ty spałeś, sama nigdzie
wolałam nie wychodzić, szukałam Brodiego, ale…- nie dokończyłam, bo Jack mi
przerwał.
-W sumie to nawet dobrze, że Jason
z tobą poszedł.- no tak; wspomnienie Brodiego i reakcja natychmiastowa… Chyba
jednak się nie zaprzyjaźnią…
Pożegnaliśmy
się z Jasonem i ruszyliśmy na górę do swoich pokoi.
-Wiesz, dzisiaj praktycznie nie
mieliśmy czasu dla siebie…- zaczął Jack przed drzwiami do mojego pokoju.
Uśmiechnęłam się pod nosem; warto pociągnąć gierkę.
-I to z twojej winy, więc
powinieneś mi to jakoś wynagrodzić…- powiedziałam.
-Z przyjemnością…- mruknął. Po
chwili poczułam jego wargi na swoich. Z każdą sekundą nasz pocałunek był coraz
bardziej namiętny. Cały czas się całując weszliśmy do mojego pokoju. Nagle
poczułam jego rękę pod moją bluzką; wplotłam mu rękę we włosy i błądziłam w
nich. Kiedy poczułam, jak rozpina mi bluzkę cofnęłam się gwałtownie. Rozumiem,
że Jack ma już siedemnaście lat i może mieć już na pewne rzeczy ochotę, ale ja
mam ich szesnaście i nie jestem jeszcze gotowa na taką miłość.
-Wybacz, ale ja jeszcze nie
chcę…- powiedziałam i spłonęłam rumieńcem. Jack podszedł do mnie i patrząc mi w
oczy objął mnie.
-Nic na
siłę… Spokojnie… Jak będziesz gotowa to wtedy…- nie dokończył, bo mocno go
pocałowałam. Chyba chciałam mu wynagrodzić ten zawód. Tej nocy spaliśmy razem
(tak normalnie, do niczego nie doszło). Całą noc wtulałam się w niego; było mi
przyjemnie ciepło, czułam się bezpieczna i kochana.
Hejka! Już na wstępie przepraszam, że rozdział taki krótki, ale ważne,
że jest. Zważywszy, że wróciłam dopiero dzisiaj o trzeciej nad ranem i
odsypiałam do piętnastej (potem musiałam się ogarnąć, rozpakować, zacząć
nadrabiać lekcje, itp.). W efekcie końcowym kolejny rozdział zaczęłam pisać
dopiero o 20:30. Ponieważ nie mam rozdziałów do przodu, tylko piszę je na
bieżąco, to i tak całkiem nieźle się wyrabiam.
Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba i proszę o komentarze.
Maju Maj; nowy rozdział genialny!
Izko; po tak długiej nieobecności powrócenie do czytania twojego bloga
(miałam aż tyle rozdziałów do nadrobienia) było czystą przyjemnością!
Komentarze (zarówno u ciebie, jak i u Maji) postaram się dodać jutro, bo
dzisiaj dosłownie padam z nóg…
Cieszę się, że znów mogę to napisać ;)
Pozdrawiam
STACIA ;*
Dodałaś?! Czad! Najlepsze to: wspomnienie Brodiego i reakcja natychmiastowa. Szczere...... Fajnie, ze ci się podobały! I rozdział.... wcale nie aż tak krótki....... może być z długością..... i fajny! Szkoda, zę do nieczego nie doszło....
OdpowiedzUsuńKiedy next?
Pozdro Izkaxxx
Jescze dojdzie... :). Kolejny też jak najszybciej, a zważywszy na ogrom zaległości za tamten tydzień i jeszcze to, że muszę dodać na nastoletniej wampirzycy... Może pojutrze...
UsuńU MNIE ZAWIECHA!
OdpowiedzUsuńCo?! Nie rób mi tego!
Usuńkocham cię!
OdpowiedzUsuńDla mnie jesteś wspaniała cieszę się że o mnie nie zapomniałaś dziękuje ci kochana!
Rozdzialik niesamowity jesteś cudna <3
Cieszę się, że ci się podoba. Twoje też są genialne! <3
Usuńu mnie nowy kochana :D
OdpowiedzUsuńRewelka !! ;** Wpadłam na tw bloga i tak mnie wciągnął, że godzina i wszystko przeczytałam :D po prostu cudo !!! Masz talent ! Świetnie piszesz !! <33 czekam a kolejny ;**
OdpowiedzUsuńDzięki.
Usuń