Obudziłam się
o dziesiątej; w końcu wyspana. Od razu chwyciłam laptopa i dodałam na facebooku
zdjęcia, które zrobiłam na wczorajszym wypadzie. Sprawdzam też e-maile;
dostałam z cztery od Shelley, trzy od Miltona i dwadzieścia (!) od Rudiego; od
razu je usunęłam. Przeglądam dalej i zauważam jeden, który może być całkiem
interesujący; jest od Jasona.
Hej Kim!
Mam nadzieję, że miło
spędziłaś wakacje i już nie przejmujesz się tym dupkiem Jackiem. Piszę do
ciebie, by zaproponować ci rozwijanie aktorstwa; przecież jedna rola sławy na
wieczność nie przyniesie. Reżyser od „Walecznych Smoków” mieszka tu, w Paryżu i
zamierza nakręcić kolejny film zaczynając w wakacje. Nie ma to już być z serii
Bobbiego Wassabiego tylko film na podstawie książki. Skonsultuj się z nim jeśli
jesteś zainteresowana. Akcja ma się toczyć w Laguna Beach, czy coś takiego.
Podaję ci jego e-mail: john.deyson@producent . com
. Prosił, żebyś do niego napisała.
Pozdrawiam, mam nadzieję, że uda nam się jeszcze kiedyś
spotkać. Do zobaczenia
Jason
Uznałam to za
fajny pomysł. Aktorstwo to całkiem fajne zajęcie, można dużo zarobić, jest się
sławnym… Tylko ci paparazzi… Wczoraj dali nam spokój, tylko, gdy byliśmy w
lodziarni; później nie odstępowali nas na krok.
Piszę na
e-mail reżysera z prośbą o przedstawienie mojej roli, fabuły, miejsc akcji itp.
Odpowiedź dostaję prawie natychmiast.
Kim,
Na początek muszę
zaznaczyć, że jeśli podejmiesz się tego zadania to będziesz musiała przetrwać do końca; seria, którą będę
ekranizować ma sześć tomów. Kręcenie tego, jeśli wszystko dobrze pójdzie,
zajmie około trzech lat.
Jeśli jeszcze nie
zamierzasz się wycofać to dobrze. Ekranizować będziemy serię „Nieśmiertelni”
Alyson Noel; naprawdę wspaniała seria, polecam do przeczytania. Opowiada o
dziewczynie, która traci rodziców i siostrę (oraz psa, Maślankę) w wypadku, a
sama jakimś cudem przeżywa. Nazywa się
Ever Bloom. Jednak po wypadku nie jest
już taka jak wcześniej; z jednym dotykiem widzi co zdarzyło się w życiu danego
człowieka i co jeszcze się zdarzy; widzi duchy, w tym ducha swojej siostry,
Riley; oraz aury ludzi. Ogólniejsze informacje: przeprowadza się z Eugene do
Laguna Beach, gdzie zamieszkuje z ciocią, Sabine; w poprzedniej szkole należała
do popularnych, w nowej jest „popychadłem”. Pewnego dnia w szkole pojawia się
super przystojny Damen Augusto, który zwraca uwagę tylko na, niepozorną, choć
ładną, Ever. Później okazuje się, że jest nieśmiertelny, a Ever przeżyła
wypadek, tylko dlatego, że Damen także
przemienił ją w nieśmiertelną, gdy jej życie wisiało na włosku.
Nie będę opowiadał
wszystkiego; pocztą prześlę ci te książki, to przeczytasz. Daję ci miesiąc; to
wystarczająco dużo czasu na podjęcie decyzji.
Pozdrawiam
John Deyson
Siedzę
jeszcze trochę na różnych stronkach; piszę sobie ze znajomymi z Miami.
Dowiaduję się co napisali o mnie i o Seanie, po tym, jak wczoraj zauważyli nas
razem w wesołym miasteczku. Ich zdaniem jesteśmy już parą; zgadzam się w stu
procentach.
Nagle
przypominam sobie, że miałam wpaść dziś do Seana. Zrywam się z łóżka, ogarniam
i ubieram. Schodzę do kuchni i robię sobie sałatkę owocową. Dzwonię do Seana i
dowiaduję się gdzie mieszka. Mówię mamie, że wychodzę i po około dwudziestu
minutach stoję przed drzwiami do jego domu. Pukam lekko i już po chwili widzę
uśmiechniętego Seana; obejmuje mnie i całuje w usta, a potem przedstawia swoim
rodzicom; są całkiem fajni. Mama Seana nie pracuje; zajmuje się domem, a jego
tato jest biznesmenem i, z tego co widzę, nieźle zarabia.
Potem idziemy
do pokoju Seana. Jest całkiem fajny. Przede wszystkim duży i przestronny;
urządzony w kolorach czekolady i kości słoniowej z dodatkami czerwonego;
całkiem fajnie to wygląda.
-Teraz
przynajmniej pobędziemy trochę sami.- mówi i siada na kanapie, poklepując
miejsce koło siebie.
-Przepraszam,
że tak to wczoraj wyszło. Nie wiedziałam, że zamierzają gdzieś wychodzić.-
mówię. Jestem trochę zła na Georga, co ja mówię!, okropnie zła! Specjalnie
zabrał gdzieś mamę, żebym ja i Sean nie poszli za daleko siedząc sobie sam na
sam w pokoju, a w tym czasie to on dobrał się do mamy. Gdzie tu sprawiedliwość?
Sean włącza
jakiś filmy, przynosi słodycze, popcorn i coś do picia. Jest całkiem fajnie;
oglądamy obejmując się. Pomimo to zastanawiam się, czy Sean nie będzie chciał
czegoś więcej. I pytanie, czy ja tego chcę? Jeszcze nie cały rok temu, gdy zaproponował mi to Jack, odmówiłam. Ale jakby
nie patrzeć miałam wtedy dopiero co skończone szesnaście lat. Z drugiej strony
z Seanem znamy się od półtorej tygodnia, a tak bliżej od dwóch dni. Tylko, że
ja go kocham i nie jest on takim casanovą, jak Jack. Czy gdybym nadal mieszkała
w Miami i moim chłopakiem byłby kapitan drużyny, to pozwoliłabym mu i sobie na
odrobinę przyjemności? Chyba tak. To przeprowadzka, rozwód rodziców, kręcenie
filmu i zerwanie z Jackiem sprawiły, że zachowuję się jak cnotka z XVIII wieku.
Kurde, mam siedemnaście lat; teraz żyje się najlepiej! Już nigdy nie będę miała
siedemnastu, czy osiemnastu lat; trzeba to wykorzystać i, nawet jeśli pełnię błąd,
to mieć nauczkę na przyszłość.
Po oglądnięciu filmu schodzimy do salonu. Rodzice Seana
wyszli na obiad na miasto i mają wrócić dopiero po dwudziestej. Przez około
półtorej godziny gramy na kinekcie (xbox360), kiedy kończymy jest już 16:30.
Jesteśmy głodni, więc przygotowujemy sobie coś do jedzenia. Potem oglądamy
zdjęcia Seana z zawodów i opowiadamy sobie jakieś historie z naszego życia.
Około godziny dziewiętnastej znowu siedzimy na kanapie w pokoju Seana i
oglądamy film. Po chwili zaczynamy się całować coraz namiętniej. Sean kładzie
się tak, że jestem pod nim.
Pomocy! Nie wiem co robić! Czy Kim
powinna pozwolić Seanowi się do siebie „dobrać”, czy raczej poczekać na Jacka?
No, bo ona chce żyć jak w Miami; chyba każdy potrafi sobie wyobrazić jak mniej
więcej wyglądało to życie; nie wierzy też, że ona i Jack jeszcze kiedykolwiek
będą razem, więc jej zdaniem nic nie ryzykuje. Błagam, pomóżcie!
I przepraszam, że rozdział taki
krótki, ale sami rozumiecie….
STACIA