Tłumacz

czwartek, 27 września 2012

Rozdział X

Jack ubrany był w koszulę w kratkę, czarne rurki i skejty. Wyglądał świetnie. Na mój widok uśmiechnął się szeroko. Poczekał aż zamknę drzwi po czym objął mnie i pocałował. W porównaniu z resztą naszych pocałunków ten był niemiłosiernie delikatny.
                Zobaczyłam pod moim domem zaparkowane jakieś auto. Było sportowe; super drogie, eleganckie cudowne. Zobaczyłam, że Jack podchodzi do niego i otwiera drzwiczki od strony pasażera. A więc to jego auto. Było wspaniałe!
                Wsiadłam. Po chwili za kierownicą zasiadł Jack i ruszyliśmy. Jadąc cały czas rozmawialiśmy. W pewnym momencie zboczyliśmy na dziwne tematy; o związkach.
-A tak właściwie to wiesz, że w przeszłości miałem duuuuużo dziewczyn. Ale ja nie wiem nic o twojej przeszłości. Ile ty miałaś chłopaków?- no i pięknie. Cóż… ja też miałam ich sporo. Ale jak zareaguję na taką odpowiedź? Co jeśli się na mnie obrazi?
-Yyyyhhh… No… kilku…- wymamrotałam. To chyba była najlepsza odpowiedź. Powinnam ją tylko wypowiedzieć z przekonaniem! Jack tylko się uśmiechnął.
-Nie umiesz kłamać.- powiedział i spojrzał na mnie.- Spokojnie. Nie wścieknę się. A miałaś chłopaka przed wyjazdem?
                No jasne, że miałam. Wydaje mi się, że byłam ładna, popularna, do tego cheerleedrka i przewodnicząca szkoły; miałam wielu chłopaków! Ale co do tego Jackowi? Przecież teraz liczy się tylko on! Chyba, że…
-Ty jesteś zazdrosny?- spytałam. Wydawało mi się to oczywiste, ale chciałam usłyszeć to od niego.
-Nie, nie jestem.- powiedział.- Chociaż, że może powinienem się obawiać… Brodiego.
                Fuknęłam… Brody to mój przyjaciel, nie traktuję go w ten sposób.
-A skąd ci się wziął Brody?- spytałam ze śmiechem. Jack także się uśmiechnął.
-Bo wtedy w szatni powiedział, że zanim zacząłem się z tobą przyjaźnić ty i on byliście mocno zaprzyjaźnieni. Nie wierzyłem mu, ale może to prawda…
                Zajechaliśmy pod lokal. Tym razem nie czekałam, aż Jack otworzy mi drzwi. Wysiadłam równo z nim, podbiegłam do niego i objęłam wokół szyi.
-Jesteś jedyny, rozumiesz?- zapytałam i nie dając mu czasu na odpowiedź pocałowałam w usta z taką namiętnością na jaką było mnie stać; czyli z ogromną. Po chwili nasze języki zaczęły walczyć o dominację; jego wygrał. Oderwałam swoje wargi od jego i spojrzałam mu w oczy.
-Rozumiesz?- powtórzyłam pytanie. Uśmiechnął się uwodzicielsko.
-No nie jestem pewien. Może po jeszcze jednym się przekonam…- powiedział. Znów się pocałowaliśmy; wiem, że dzisiaj mamy jakiś taki dzień czułości, ale mamy powód do świętowania!
                Kiedy w końcu się sobą nacieszyliśmy, Jack zamknął samochód i weszliśmy do klubu. Była chyba cała szkoła; wiele twarzy kojarzyłam, inne były mi całkiem obce. Przetańczyliśmy z Jackiem wszystkie wolne tańce i kilka szybkich. Potem zatańczyłam z Jerrym, Miltonem, Eddiem, Brodym, a nawet z Rudym. Podchodziło do mnie także kilku chłopaków, których nie znałam. Z kilkoma z nich zatańczyłam; innych zbyt pewnych siebie odprawiałam z przysłowiowym kwitkiem.
                W końcu zaczęło mi brakować Jacka. Z nim spędzało mi się czas najlepiej. Ujrzałam go dopiero dziesięć minut po rozpoczęciu poszukiwań. Tańczył z Shelley. Postanowiłam im nie przeszkadzać i odnalazłam Brodiego.
-Zatańczysz?- spytałam słodko się uśmiechając. Przytaknął i weszliśmy na parkiet. Przetańczyliśmy z dwa tańce. Potem poczułam się spragniona podeszliśmy więc nalać sobie po jakimś napoju.
-A gdzie Jack; już zostawił cię dla jakiejś paniusi?- zapytał w pewnym momencie. No i się zaczyna; a było tak miło!
-Nie. Tańczy ze swoją kuzynką. Na pewno bardzo go boli jak tańczy, bo ma tak mocno obitą kostkę.- specjalnie podkreśliłam ostatnie słowa. Podziałało; Brody skrzywił się lekko.
-Wybacz.- powiedział- Po prostu bardzo cię lubię, a Jack, cóż… Chce cię po prostu wykorzystać… A ja nie zbyt chcę, by cię zranił. Musisz wiedzieć, że Jack rzuca w bardzo wyrachowany sposób; nie ma potem wyrzutów sumienia.
                Jak mam mu wyjaśnić, że Jack się zmienił? Że mnie nie rzuci tak jak innych, bo łączy nas przyjaźń i miłość. Brody jest tak zacofany w swoim zdaniu, że chyba nie uda mi się go wyprowadzić z błędu.
-Spokojnie. Nic mi nie będzie.- powiedziałam uśmiechając się. W gruncie rzeczy chyba mogę wybaczyć Brodiemu takie myśli pod adresem mojego chłopaka; jest moim przyjacielem i się o mnie martwi.
                Napiłam się, więc teraz idę po Jacka. Już chyba wystarczająco długo nacieszył się wolnością. Znalazłam go w towarzystwie jakiejś brunetki. Nie była jakaś super piękna, ale też nie brzydka. Podeszłam do nich; Jack objął mnie ramieniem.
-Kim, to jest moja koleżanka Annie.- przedstawił mi swoją znajomą. Uspokoiłam się trochę; z jego tonu wyczułam, że nic w niej go nie pociągało.
-Cześć.- przywitałam się wyciągając rękę.- Ja już cię widziałam…
                I znowu to dziwne wrażenie. Wiem, że ją widziałam, wiem, że ona widziała mnie, ale nie wiem gdzie. Może w szkole, a może gdzieś na ulicy?
-Tak, my się już widziałyśmy. Byłyśmy wtedy razem w kozie.- powiedziała odwzajemniając uścisk. Najchętniej bym jej podziękowała, że wyprowadziła mnie z niejasności, ale dla kogoś kto nie jest taki jak ja wydałoby się to dziwne; ale czy to moja wina, że kompletnie nie mam pamięci do ludzi?
-A teraz wybacz nam, ale idziemy potańczyć.- powiedział Jack ciągnąc mnie na parkiet. Przetańczyliśmy kolejne trzy tańce. Potem przestała grać muzyka. Na scenę wszedł Rudy.
-Proszę o uwagę!- powiedział. Wszyscy spojrzeliśmy w jego kierunku uciszając się.- Chciałbym podziękować mojemu nieziemskiemu zespołowi; Jackowi, Brodiemu, Kim, Shelley, Miltonowi, Jerremu i Eddiemu. Chodźcie tutaj.
                Weszliśmy na scenę. Ustawiliśmy się w rządku i złapaliśmy za ręce. Byliśmy jednością. Wszyscy zaczęli bić brawo. W tym samym czasie na scenę wjechał olbrzymi tort podobny do tych zrobionych przez Badiego z „Słodkiego biznesu”. Przedstawiał całą naszą drużynę podczas jednego z treningów. Nagle zewsząd zaczęły sypać się konfetti i serpentyny. Podeszliśmy do tortu; każdy wyjął postać przedstawiającą siebie i zaczął ją jeść. Rudy pokroił tort i rozdał wszystkim gościom. Gdy wszyscy już zjedliśmy Rudy ponownie wszedł na scenę.
-A teraz druga informacja.- zakomunikował.- Nasi zwycięzcy zagrają w najnowszym filmie Bobbiego Wassabiego pt. „Waleczne Smoki”. Oglądać ich będziecie mogli już za półtorej roku w kinach…
                Zaczęliśmy skakać z radości. Oznaczało to, że opuszczamy szkołę i prowadzimy życie prawdziwych gwiazd. Dnie spędzone na planie, sesje zdjęciowe, prywatne lekcje… Och, nie mogę się już doczekać.
                Znowu zaczęła grać muzyka. Wydaje mi się, że innym udzieliło się nasze podniecenie i bawili się jeszcze lepiej niż wcześniej. Podczas przerw w tańcach Jack przedstawił mi wielu swoich znajomych. Tego wieczoru nie widziałam już Brodiego; może wrócił do domu?
                My, jako półgospodarcze imprezy zostaliśmy do samego końca. Kiedy wyszedł ostatni z gości zaczęliśmy cieszyć się w naszym, przyjacielskim gronie.
-Kochani, kochani.- powiedział Rudy.- Za tydzień wylatujemy do Paryża. Tam kręcony będzie film. Będziemy mieszkać w specjalnym,  pięciogwiazdkowym hotelu. Oczywiście będą dni, w których będziecie mogli odwiedzać rodzinę. Co od szkoły wszystkim się zajmę. Cały ten tydzień macie wolny od szkoły i treningów; zasłużyliście sobie na to! A teraz idźcie do domów jest już późno, a właściwie wcześnie…
                Po raz pierwszy spojrzałam na zegarek; było pare minut po trzeciej nad ranem. Rzeczywiście czas najwyższy wracać. Ruszyliśmy z Jackiem do domu. Przysnęło mi się trochę po drodze. Jack obudził mnie dopiero, gdy podjechaliśmy pod mój dom. Wyszłam; odprowadził mnie aż pod same drzwi.
-To, cześć.- powiedział, obejmując mnie. Mimowolnie uśmiechnęłam się na myśl o kolejnym pocałunku.
-A co cię tak cieszy?- spytał.
-Nic. Po prostu świetnie się bawiłam.- powiedziałam przyciągając go do siebie.

I tadam.  Rozdział jeszcze dzisiaj ( w czwartek ) ! Łał, dzisiaj dodałam już dwa rozdziały; chyba nadrobię za ten tydzień co mnie nie będzie! Mam nadzieję, że rozdział fajny. Napiszcie jakie macie zastrzeżenia, czy uwagi, albo czy wam się podoba.
I mam specjalną informację do Izki; dzięki kochana za dodanie mojego bloga na swojej stronce i za to, że czytasz te moje mazajki. Wszystkim polecam jej bloga: http://kimijack-historia-wedlog-izki.blogujaca.pl/2012/09/27/nowy-wystroj-bloga/comment-page-1/#comment-236 , jest naprawdę genialny!
Pozdrawiam
STACIA ;*

6 komentarzy:

  1. kochanie! Popłakałam sie, jak przeczytałam notke do mie! (to chyba przez cukierki z alkocholem xd) Nie moge sie następnego doczekać i nieopublikowanie tego bloga byłoby przestępstwem, bo jest świetny! A co do rozdziału, to dzięki..... tak pisnełam kiedy go zobaczyłam, zę obudziłam ,mame, wiesz?(LOL)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam tylko nadzieję, że nie była na ciebie zła... Cieszę, że rozdział ci się podoba. Planuję założyć też drugiego bloga, ale potem...

      Usuń
  2. O ja mam jedno zastrzeżenie! Przydał by się..... rozdział 11!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie jutro, albo pojutrze. A jak przeczytałam obie notki to się prawie popłakałam, bo nie sądziłam, że ktoś to będzie czytał; i to jeszcze ty.

      Usuń
    2. i to jeszcze ja? Nie ogarniam.....

      Usuń
    3. Już wcześniej wspominałam, że zaispirowałaś mnie do napisania tego bloga. I nie sądziłam, że ktokolwiek będzie go czytał, a tu proszę! Sama Izka lubi mojego bloga. Nawet nie wiesz jak mnie to cieszy!...

      Usuń