Rozdział XXXI
Patrzyłam na
nich w osłupieniu… Całkowitym osłupieniu. Bo, czy oni powiedzieli, że tato nie
jest ojcem Maxa.
-Słucham?- Tyle
tylko zdołałam wykrztusić. Jeśli nie tato jest jego ojcem, to kto? I jak to w
ogóle możliwe…
-Kiedy miałaś
pięć lat między mną a twoją mamą pojawił się mały problem w… w zdolności
porozumiewania się, że tak powiem. Coraz częściej się kłóciliśmy i rozważaliśmy
rozstanie. Jedyne co nas razem trzymało, to ty. No i w końcu po wielu, wielu
rozmowach pogodziliśmy się. Kilka miesięcy później okazało się, że mama jest w
ciąży. Bardzo się cieszyliśmy i po tym całkowicie doszliśmy do porozumienia.
Kiedy Max miał roczek do naszego domu zapukał pewien mężczyzna i powiedział, że
chce zobaczyć się ze swoim synem. Wtedy właśnie mama przyznała się, że miała
romans, że już z tym skończyła. Zerwała kontakt z tym facetem i chciała wrócić
do rodziny. Ale ja już nie byłem w stanie jej wybaczyć i zaufać. Od tego czasu
ciągle się kłóciliśmy, ale nie rozstawaliśmy ze względu na was.- Tato zrobił
krótką przerwę. Przez chwilę byłam zła na mamę; Jak ona mogła nam to zrobić?-
Ten facet wyjechał, mama powiedziała mu, że dla waszego dobra muszą zakończyć
tą znajomość. No i jakoś leciało, dopóki rok temu nie dowiedziałem się, że
wrócił. A na dodatek, że zaczął pracować z mamą w jednym biurze. Raz przez
przypadek przeczytałem e-maila mamy. Pisał w nim jak bardzo ją kocha i jak
bardzo kocha ich syna. Napisał też, że powinni być razem, że mnie zastąpi. Więc
spakowałem walizki i usunąłem się mu z drogi…
Między nami
zawisła niezręczna cisza. Przez chwilę czułam do mamy taki żal, jak tamtego
wieczora, kiedy tato wyniósł się z domu. Próbowałam wszystko sobie ułożyć, poskładać
w spójną całość. W pewnym momencie wszystko wskoczyło na miejsce…
-To George,
prawda?- wyszeptałam. Popatrzyłam mamie w oczy, a to co w nich ujrzałam
sprawiło, że nie potrzebowałam już odpowiedzi.
-Czemu mi nie
powiedziałaś?- Zapytałam odrobinę za głośno.- Przecież nie mam już dziesięciu
lat, żeby się po czymś takim załamać… A tak… Czy ja w ogóle jestem twoją
córką?! Jak ja mam ci teraz zaufać?
-Kim, to było
skomplikowane. Zaczęłam spotykać się z Georgem, kiedy między mną a twoim tatą
było bardzo źle. A potem… Nie potrafiłam zakończyć żadnego ze związków. Zrozum,
byłam młoda, a młodzi ludzie popełniają błędy. Gdybym mogła cofnąć się w
czasie, to nigdy nie pozwoliłabym sobie na taki romans. Byłoby mi tylko
strasznie, strasznie przykro, bo brakowałoby mi Maxa.- Jakaś nuta w jej głosie
podpowiadała mi, że mówi prawdę.
-To w takim
razie czemu rok temu do niego wróciłaś?
-Bo chciałam
być z kimś kto mnie kocha… To co łączyło mnie i twojego ojca było zwykłym
układem, a ja potrzebowałam czegoś więcej. Szczególnie kiedy zaczęliście z
Maxem dorastać i oddalać się ode mnie.- Wyznała mama.- Właśnie dlatego, chcę
byś to ty zamieszkała z tatą… Nie chcę obarczać go odpowiedzialnością za Maxa…
Teraz
wszystko jasne. Mama chce byśmy spotykali się z tatą, ale woli, żebym ja z nim
zamieszkała, bo tak będzie wszystkim łatwiej. Łatwiej, wygodniej, a może nawet…
bezpieczniej.
-Ok, chodźmy,
muszę się spakować...- powiedziałam wstając. Rodzice zrobili to samo i ruszyli
po obu moich stronach.
-Ale nie
jesteś na mnie zła? Czasami tak po prostu się w życiu układa…- Mama wyglądała jakby
od mojej odpowiedzi zależało całe jej życie.
-Nie, ale
nurtuje mnie jedno pytanie. Kiedy tato odszedł straszliwie płakałaś… Kochałaś
go, prawda?- zobaczyłam, że rodzice patrzą sobie w oczy. Wyczułam też, że tacie
bardzo zależy na tej odpowiedzi.
-Tak.- Ku
mojemu zdziwieniu mama przyznała się do czegoś co dla mnie było całkiem
oczywiste. Tak, czy siak powinnam być z niej dumna, bo zazwyczaj nie przyznaje
się do takich rzeczy… Co ja mówię? Ona w ogóle nie przyznaje się do takich
rzeczy.
Weszliśmy na
parking. Wsiadłam do samochodu mamy i ruszyłyśmy ulicami Seaford. Kilka razy
zerknęłam w lusterko, by zobaczyć, czy tato ciągle za nami jedzie. Kiedy
weszliśmy do domu, na przywitanie mamie przybiegł Max. Jak tylko zobaczył tatę,
oczy mu rozbłysły, a na twarz wstąpił niebiański uśmiech. Usłyszałam, że Georg
schodzi po schodach; nie miałam ochoty oglądać jego przywitania z moim tatą,
więc szybko pobiegłam do swojego pokoju spakować wszystkie rzeczy.
Po około
godzinie byłam gotowa do przeprowadzki. Mama, ja i Max znosiliśmy do salonu wszystkie
moje walizki (a było ich z sześć, czy siedem). Za każdym razem, jak do niego
wchodziłam, tata i Georg siedzieli naprzeciwko siebie, na fotelach i posyłali
sobie gniewne spojrzenia. Mogę się założyć, że ta godzina była dla taty najgorszą
w całym jego życiu.
Kiedy wszystko było zapakowane do samochodu, zaczęłam
żegnać się z domownikami, nawet z
Georgem i wsiadłam do samochodu taty. Kiedy odjeżdżaliśmy posłałam mamie, stojącej
w drzwiach, wesołe spojrzenie.
I rozdzialik
jeszcze dziś! Za niecałe 24 h mój blog zostanie przyjęty do konkursu na Blog
roku 2012!
Bardzo was
proszę, byście zagłosowali. Jak zwykle zostawcie komy. Czekam na kolejne
rozdziały na waszych blogach…
STACIA :*