Tłumacz

niedziela, 13 stycznia 2013

Rozdział XXV


Rozdział XXV

Z PUNKTU WIDZENIA JACKA

Biegnę za Kim, cały czas ją wołając. Nie chcę, by uciekła, a jest coraz bliżej wyjścia z parku. Biegnę tak szybko, jak tylko daję radę, ale Kim gna jakby się paliło. Nagle widzę, jak wbiega na chodnik i przebiega całą jego szerokość w dwóch krokach. Kolejne sekundy są dla mnie wiecznością. Widzę jak Kim wbiega na ulicę, wołam ją najgłośniej jak tylko potrafię. W końcu obraca się, nasze spojrzenia się spotykają w momencie kiedy potrąca ją samochód. Całemu zdarzeniu towarzyszy pisk opon i krzyk widzów.

Najszybciej jak tylko dałem radę podbiegłem do Kim, okazało się, że jest nieprzytomna. Zadzwoniłem po pogotowie. Po chwili z samochodu wysiadł kierowca. Zapytał się mnie, czy  widziałem co się stało, by w razie czego potwierdzić, że nie była to jego wina.

Dziesięć minut oczekiwania na przyjazd karetki, był dla mnie udręką. Jeszcze gorzej czułem się kiedy widziałem, jak ją zabierali. Wiedziałem, że to z mojej winy, gdybym jej nie gonił, gdybym tylko zostawił ją w spokoju, to nic by się nie stało.

***

Z PUNKTU WIDZENIA KIM

Obudziłam się i pierwsze co ujrzałam to straszliwie rażące w oczy zieleń i biel. Czułam straszny ból w okolicach brzucha, a to co działo się z moją głową… zupełnie jakby pękała. Próbowałam sobie przypomnieć co się stało, jak się tu znalazłam i gdzie w ogóle się znalazłam, ale oprócz strasznego bólu, w mojej głowie była pustka.

-Kim, słyszysz mnie?- usłyszałam, łagodny kobiecy głos. Obróciłam głowę w kierunku, z którego dobiegał.

-Mamo?- szepnęłam.

-Jestem tu kochanie.- odpowiedziała łapiąc moją dłoń. Po chwili usłyszałam otwierane drzwi i do pokoju wszedł mężczyzna w kitlu.

-Panie doktorze, dobre wieści. Kim, jednak nie straciła pamięci.- powiedziała mama wyraźnie wesołym tonem.- Dobrze wiedziała kim jestem.

-To jeszcze o niczym nie świadczy. Od czasu do czasu będzie miała takie przebłyski, ale nie wiadomo, czy kiedykolwiek w pełni odzyska pamięć. Miejmy nadzieję, że tak.- wyjaśnił doktor, po czym podszedł do łóżka i usiadł na stołku.- Witaj, Kim. Nazywam się doktor Trey. Czy coś cię boli?

Pokiwałam głową i mimowolnie skrzywiłam się z ogarniającego mnie bólu.

-Boli mnie głowa i brzuch.- z trudem wyszeptałam. Kiedy tylko się poruszałam, nawet mrugałam, czułam się, jakby ktoś wbijał mi szpilki w głowę.

-Ma prawo cię boleć, ale skoro nigdzie indziej cię nie boli, to znaczy, że nie odniosłaś większych obrażeń.- zanotował coś w trzymanym w ręce zeszycie.- Powiedz mi jeszcze, czy pamiętasz, jak doszło do wypadku?

-Nie.- znowu zanotował.- Ale mówił pan coś o mojej pamięci…

-Zrobimy jeszcze testy, ale nic nie obiecuję. Dobrze w takim razie poproszę panią o zadanie kilku pytań z życia córki. Zobaczymy, czy odpowie. Potem poda mi pani odpowiedzi i będę robił ten test codziennie. Jeśli w przeciągu tygodnia, nie odpowie poprawnie na chociaż połowę… To odzyskanie pamięci będzie prawie niemożliwe.

Po lekkim drżeniu ręki mamy, poznałam, że jest bardzo zdenerwowana. O… może nie straciłam pamięci skoro pamiętam taki szczegół. Może jak usłyszę konkretne pytanie, to przypomnę sobie na nie odpowiedź.

-Proszę podawać pytania, ja będę je zapisywać, a potem da mi pani odpowiedzi, dobrze?- Trey skierował pytanie do mamy.

-Dobrze. No to, jak nazywał się film, w którym zagrałaś, córeczko?

Film? To ja zagrałam w jakimś filmie? Możliwe, ale nawet jeśli tak, to jaki mógłby być jego tytuł... Kątem oka zauważyłam, że doktor Trey kręci głową.

-To może to: Czy ćwiczysz karate?

Musiałam się dłużej zastanowić. I nagle w mojej głowie pojawiły się jakieś przebłyski; strój do walk, turniej, wychodzę na środek maty i dostaję czarny pas.

-Tak.- mówię.- Mam… mam czarny pas.

-Dobrze, może mamy szansę na odzyskanie pamięci…- szepnął doktor.

Zadali mi jeszcze kilka pytań, ale na żadne nie umiałam odpowiedzieć. Inaczej, nie pamiętałam na nie odpowiedzi. Czułam się, jakby zadawali mi pytania o życiu całkiem obcej osoby. Kiedy skończyli, doktor Treys wyszedł z sali, a ja zasnęłam.

I tak samo przez kolejne dwa dni. Mama do mnie przychodziła, kiedy akurat nie musiała być w pracy i razem z doktorem robili mi test pamięci. Za każdym razem pamiętałam odpowiedź tylko na jedne pytanie; ćwiczę karate. Oprócz tego pamiętałam trochę szczegółów o moje rodzinie; pamiętałam wszystko o mamie i o moim bracie. Pamiętałam, że mama ma narzeczonego, ale nie wiedziałam, jak ma na imię. Nie pamiętałam też swojego taty ani tego co się z nim stało.

Czwartego dnia pobytu w szpitalu, czułam się już na tyle dobrze, by usiąść. Cały dzień miał ze mną spędzić mój braciszek Max. Tak więc, od godziny ósmej rano kolorowałam z nim jakieś postacie i grałam z nim na PSP. W pewnym momencie, gdy już prawie wygrałam jeden z wyścigów samochodowych, do sali wszedł jakiś chłopak.

Miał brązowe włosy, w lekkim nieładzie, czekoladowe oczy i powalający uśmiech.

-Jack!- krzyknął Max i rzucił się w jego kierunku. Przybili sobie piątkę, po czym brunet podszedł do łóżka.

-Cześć, Kim.- powiedział i wyciągnął w moim kierunku trzymane w ręce róże. Byłam strasznie zdziwiona i przestraszona, kim on był? I chyba malowało się to mojej twarzy.

-Jack, to ty nie wiedziałeś? Kim prawie nic nie pamięta… Straciła pamięć jak uderzyła się w głowę.- wyjaśnił Max biorąc ode mnie kwiaty i wsadzając je do wazonu. Teraz to Jack wyglądał na przestraszonego.

Jack popatrzył na mnie. W jego oczach widziałam… smutek?

-Siadaj.- powiedziałam klepiąc miejsce koło siebie.- Opowiesz mi trochę o sobie, może coś uda mi się przypomnieć.

Przez chwilę wyglądał, jakby chciał uciec, ale zrobił o co poprosiłam. Uśmiechnęłam się uroczo, odpowiedział tym samym, z tą tylko różnicą, że gdy on to zrobił, ja się zarumieniłam.

-No to, jestem Jack. Jesteśmy… jakby przyjaciółmi. Razem zagraliśmy w filmie i razem chodzimy do tego samego dojo oraz szkoły. Tyle tylko, że do innych klas. Moja kuzynka jest twoją najlepszą przyjaciółką, a…

-My kiedyś ze sobą chodziliśmy?- zapytałam; kiedy to zrobiłam miał minę całkowicie bezcenną.

-Pamiętasz?

-Nie. Po prostu dziwnie się zachowujesz. I starasz się mówić o innych rzeczach niż konkretnie dotyczących nas. Czyli kto zerwał?

-Wolę nie gadać na ten temat, bo…

-Ale dla mnie ważny jest każdy szczegół. Może dzięki niemu sobie coś przypomnę, proszę. A po za tym skoro zerwaliśmy, to chyba możesz mi powiedzieć kto…

-Ja zerwałem, i tak jakby przez to całe zerwanie znalazłaś się w szpitalu.- powiedział spuszczając głowę. Zrobiło mi się go żal, czuł się winny. Myślał, że to przez niego potrącił mnie samochód, ale doktor wyjaśnił mi już, że to tylko przez moją nieuwagę. Pochyliłam się i chwyciłam go za ramię. Obrócił głowę i popatrzył mi w oczy. Przez chwilę coś zaczęłam sobie przypominać, ale było zbyt pomieszane, by ułożyć to w spójną całość. Z wysiłku rozbolała mnie głowa, nie byłam w stanie powstrzymać grymasu. Po sekundzie ból stał się nie do zniesienia. Cicho jęknęłam z bólu i złapałam się za głowę.

-Kim?! Kim, w porządku.- pytał Jack. Nie odpowiedziałam.- Lecę po lekarza. Max pilnuj, żeby nie spadła z łóżka!

Usłyszałam, że wypadł z sali, jakby się paliło. Ostatnie co czułam, to ręce Maxa chwytające moją dłoń i głos Jacka powtarzający w kółko „W porządku?”. Potem ból odebrał mi przytomność.

Biegłam tak szybko jak się dało. Dzień był wczesny, ale przez chmury wiszące nad miastem, nie było tak jasno, jak zazwyczaj. Biegłam do utraty tchu, aż nagle ścieżka zamieniła się w chodnik, a chodnik w asfalt. Usłyszałam swoje imię i obróciłam się. Moje oczy spotkały się z innymi, czekoladowymi, gdy coś uderzyło we mnie z taką siłą, że straciłam przytomność.

Gotowe! I rozdzialik jeszcze w niedzielę! Mam nadzieję, że się podobało…  Proszę o komentarze!

I mam do was pytanie: Mi się wydaje, czy zmieniłam odrobinę styl pisania? Wcześniej jakoś inaczej to wszystko brzmiało… Przynajmniej tak mi się wydaje. Jeśli też macie takie odczucie, to napiszcie mi jak bardziej się wam podoba, to będę pisała w taki sposób.

Aha, dodam jeszcze kilka ankiet, bo chcę poznać wasze zdanie; wszystkie ankiety będą do 28 lutego 2013, więc chyba każdy da radę odpowiedzieć.

Pa pa

STACIA :*

3 komentarze:

  1. Zajebisty! Kochana już nie mogę się doczekać czy Kim odzyska pamięć i czy wybaczy Jackowi. Piszesz mega-fajnie. Czekam z niecierpliwością na next <333333333333333333333333333333333333

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow,! Ale mnie zaskoczyłaś ! Kim straciła pamięć ! :o Chciałabym żeby skojarzyła kim jest Jack. Kurde.. a koniec znowu najlepszy ! Oczywiście cały rozdział jest mega ciekawy, ale ten koniec taki.. inny. Cały dokładny opis tej sytuacji :) "Moje oczy spotkały się z innymi, czekoladowymi.." nie wiem dlaczego, ale wzruszyło mnie to zdanie :) Aż mi łezka poleciała :))

    OdpowiedzUsuń