Rozdział
XXVII
Zarumieniłam
się, więc szybko podeszłam do okna, tak, by tego nie zauważył. Dzień był
słoneczny.
-Dobra, to
zbieraj cztery litery, idziemy się przejść, tylko musimy znaleźć jeszcze twoją
kuzynkę.- stwierdziłam.
-Chyba nie
powinnaś wychodzić z pokoju…
-Rzeczywiście.
Szkoda, bo całkowicie znudziło mi się leżenie w tym pokoju. Nie wiem, czy
wiesz, ale nienawidzę szpitali. No to chodźmy chociaż do bufetu po jakieś
słodycze…
-A ja ci nie
wystarczam?- zapytał patrząc na mnie zalotnym spojrzeniem.
-Skoro cię
nie lubię, to nie.- powiedziałam uroczo się uśmiechając. Jeśli myśli, że tylko
on potrafi zachowywać się jak najprawdziwszy podrywacz i „boski” chłopak, to
dlatego, że najwidoczniej wcześniej nie narobiłam mu kompleksu na tym punkcie.
Z tego co pamiętam, w tych sprawach jestem od niego o niebo lepsza. Chyba. W
sumie to nie pamiętam nawet twarzy, nawet imion moich chłopaków, ale coś podświadomie
mówi mi, że było ich sporo.
Podeszłam do
drzwi i już miałam je otworzyć, gdy nagle zrobiły to za mnie. Do sali wszedł
brunet; nawet wysoki, przystojny i wysportowany.
-Kim!-
krzyknął łapiąc mnie w ramiona. Zdziwiona szybko się odsunęłam.- No tak, nie
pamiętasz mnie. Jestem Sean, twój chłopak
-Sean?
Wybacz, ale nie pamiętam…- odparłam zażenowana. Dopiero co flirtowałam z moim
byłym, a tu się okazuje, że mógł to usłyszeć mój obecny chłopak. Problem tylko
z tym, że do Jacka coś czuję… Nie wiem, czy to miłość, zauroczenie, czy
jakkolwiek to nazwać, ale kiedy patrzę na Seana, czuję się wobec niego totalną obojętność.
-Nie
szkodzi.- powiedział i spojrzał na mnie. Najwidoczniej zobaczył Jacka, bo
zrobił dziwną minę.- Nie powiedział ci przypadkiem, że nie chcesz go znać?
-Powiedział,
ale nie wiem dlaczego.- coś uderzyło mnie w jego tonie. Aż przebiegł mnie dreszcz.
Obrzydzenia.
-No to
najwidoczniej ja muszę ci powiedzieć…- zaczął, ale w tym momencie Jack złapał
mnie za ramiona i wyrwał z jego uścisku, jednocześnie stając pomiędzy nami.
-To chyba
sprawa między mną a Kim, prawda? Nie wcinaj się…
-Nie. To nie
sprawa pomiędzy tobą a Kim. Wie o niej cała szkoła, kurde co ja gadam? Cały
świat, tylko inni więcej, inni mniej. I nie zabronisz mi powiedzenia jej
prawdy.
Byłam pewna,
że zaraz zaczną się bić. I coś mi się przypomniało.
Sean zamawia nam po
jakimś drinku. Jest całkiem niezły, ale wolę nie pić go za dużo. Potem
wchodzimy na parkiet. Dziewczyny wokół nas wiją się i zarzucają włosami. Nie
jest to mój styl tańca i nie powiem jak go nazywam… Zaczynamy z Seanem tańczyć.
Nie jest to „grzeczny”, jakby powiedziała moja matka, taniec, ale też nie tak…
jakby to powiedzieć… ostro zboczony. Po około dwóch godzinach zabawy,
zatańczeniu z chyba dwudziestoma chłopakami i całkowitym zagubieniu przyjaciół
w tłumie udaje mi się dostrzec Seana.
Podchodzę do niego i obejmuję go za szyję, a on łapie mnie w talii i tańczymy
razem w takt skocznej piosenki. Po chwili ręce Seana zjeżdżają niżej niż
powinny, ale nie zabraniam mu; taki urok imprez. Po chwili dostrzegam Jacka… Tańczy z Donną (swoją
eks, jakby nie było) trzymając ręce na jej pupie i liżąc się z nią. Jej ręce
błądzą w jego włosach i po szyi. Bez chwili zastanowienia przywieram wargami do warg Seana; nie ma nic przeciwko.
Patrzę na
Seana, starając sobie przypomnieć coś więcej. Coś, co podpowiedziałoby mi
bardziej, dlaczego zaczęłam z nim chodzić.
-Sean…-
zaczynam zażenowana zza ramienia Jacka.- Przykro mi to mówić, ale coś mi się
przypomniało. I choć kiedyś nie mówiłabym tego, przynajmniej tak mi się wydaje,
to zaczęłam z tobą chodzić, żeby.. żeby… Jack był zazdrosny. Przypomniał mi się
kawałek z jakiejś imprezy. Ty lizałeś się z Donną…- tu zwróciłam się do Jacka-
a ja chciałam, żebyś czuł się tak jak ja kiedy na was patrzyłam… Chciałam, by
było ci źle i przykro. Totalnie przykro. Przynajmniej tak mi się wydaje.
Dlatego Sean, lepiej będzie jeśli już pójdziesz.
Spojrzał na
mnie, jakoś dziwnie, po czym wyszedł trzaskając drzwiami.
-Zazdrosny,
tak? Może chcesz mi coś wytłumaczyć?- zapytał Jack, zmuszając, bym na niego
spojrzała. W czekoladowych oczach kryła się prawda, wiedziałam to, musiałam
tylko znaleźć sposób na odnalezienie jej. I to dość szybki sposób. Chciałam
znać prawdę, ale skoro nikt inny nie chciał mi powiedzieć, musiałam jakoś sobie
poradzić. Znałam nawet jeden sposób, ale wydawał mi się zbyt bezpośredni.
-Słuchaj, to
zrobiła tamta Kim. Gdybym wiedziała czemu, to raczej bym ci o tym nie mówiła,
bo najwidoczniej ani nie chciałam ci mówić ani ty nie chciałeś słuchać. A jeśli
się okaże, że mnie zdradziłeś, to nie żyjesz…- zagroziłam.
-Chcesz znać
prawdę?
-Szybki
jesteś… Jasne, że tak.
-Powiem ci, jeśli
mnie pocałujesz.- wyszeptał uwodzicielsko.
-Słucham?-
prawie się zakrztusiłam.
-Chcę, byś
wiedziała, że cię kocham. Że pomimo tego co ci zrobiłem, tak naprawdę nigdy nie
przestałem cię kochać. I nie chcę, by prawda cię do mnie zraziła, więc pocałuj
mnie, a dowiesz się prawdy.
-A co ma
pocałunek do prawdy?- zapytałam głęboko oburzona. Ledwie znam chłopaka, do tego
jest moim eks, a jest nim dlatego, że musiał mnie strasznie skrzywdzić. I
jeszcze prosi mnie o coś takiego…
-Bo jeśli po
usłyszeniu prawdy odejdziesz, to chcę wiedzieć, czy bez jej znajomości, mnie
kochasz.- wyjaśnił patrząc mi głęboko w oczy.
-Aha, czyli
po pocałunkach poznajesz, czy dziewczyna cię kocha, czy nie?
-Mniej więcej. Powiem ci tylko tyle, że pamiętam jak
całowałaś mnie, gdy mnie kochałaś. I powiem, że pocałunek, który spowodował
wypadek… Wtedy całowaliśmy się tak jak dawniej.- wyszeptał. Poczułam się dość
dziwnie, słysząc te słowa. Ale jednocześnie, jakby szczęśliwie. Zbliżyłam się
do niego i oplotłam ręce wokół jego szyi. Poczułam, że kładzie obejmuje mnie w
talii. Zamknęłam oczy i przełożyłam kłębiące się we mnie uczucia w pocałunek.
Poczułam straszliwy ból głowy, jednocześnie czując, że
pocałunek nabiera na namiętności. Ból głowy był nie do zniesienia i wtedy
zaczęłam sobie przypominać. Wszystko. Związanego z rodziną, domem,
przyjaciółmi, Jackiem.
Oderwałam się od niego i ze łzami w oczach spojrzałam w
jego.
-Kim…- wyszeptał. Chyba zorientował się, że wszystko
sobie przypomniałam.
Jeśli rozdziały
mam dodawać codziennie (co wynika z ankiety) to niestety muszą być krótsze, bo
inaczej się nie wyrobię z pisaniem i jednocześnie odrabianiem lekcji, i innymi
rzeczami. Mam nadzieję, że mi to jakoś wybaczycie…
Mam nadzieję,
że rozdzialik się podoba… Mogę zdradzić, że Kim i Jack… albo nie, będzie
niespodzianka. Powiem tylko, że prędzej, czy później do siebie wrócą.
STACIA :*
Piękny,świetny, kocham Cię !!! :D Zakochałam się w Twoim opowiadaniu !! Możesz pisać krótkie ! Niech po prostu są !!! <33 Czekam na następny !! *.*
OdpowiedzUsuńnie ważne czy krótkie, ale grunt, że wgl dodajesz!!
OdpowiedzUsuńpiszesz super i masz talent <333
Dodaj następny może tak jeszcze dzisiaj...? ;3
Kocham twój blog !
OdpowiedzUsuń