Tłumacz

poniedziałek, 14 stycznia 2013

Rozdział XXVII


Rozdział XXVII

Zarumieniłam się, więc szybko podeszłam do okna, tak, by tego nie zauważył. Dzień był słoneczny.

-Dobra, to zbieraj cztery litery, idziemy się przejść, tylko musimy znaleźć jeszcze twoją kuzynkę.- stwierdziłam.

-Chyba nie powinnaś wychodzić z pokoju…

-Rzeczywiście. Szkoda, bo całkowicie znudziło mi się leżenie w tym pokoju. Nie wiem, czy wiesz, ale nienawidzę szpitali. No to chodźmy chociaż do bufetu po jakieś słodycze…

-A ja ci nie wystarczam?- zapytał patrząc na mnie zalotnym spojrzeniem.

-Skoro cię nie lubię, to nie.- powiedziałam uroczo się uśmiechając. Jeśli myśli, że tylko on potrafi zachowywać się jak najprawdziwszy podrywacz i „boski” chłopak, to dlatego, że najwidoczniej wcześniej nie narobiłam mu kompleksu na tym punkcie. Z tego co pamiętam, w tych sprawach jestem od niego o niebo lepsza. Chyba. W sumie to nie pamiętam nawet twarzy, nawet imion moich chłopaków, ale coś podświadomie mówi mi, że było ich sporo.

Podeszłam do drzwi i już miałam je otworzyć, gdy nagle zrobiły to za mnie. Do sali wszedł brunet; nawet wysoki, przystojny i wysportowany.

-Kim!- krzyknął łapiąc mnie w ramiona. Zdziwiona szybko się odsunęłam.- No tak, nie pamiętasz mnie. Jestem Sean, twój chłopak

-Sean? Wybacz, ale nie pamiętam…- odparłam zażenowana. Dopiero co flirtowałam z moim byłym, a tu się okazuje, że mógł to usłyszeć mój obecny chłopak. Problem tylko z tym, że do Jacka coś czuję… Nie wiem, czy to miłość, zauroczenie, czy jakkolwiek to nazwać, ale kiedy patrzę na Seana, czuję się wobec  niego totalną obojętność.

-Nie szkodzi.- powiedział i spojrzał na mnie. Najwidoczniej zobaczył Jacka, bo zrobił dziwną minę.- Nie powiedział ci przypadkiem, że nie chcesz go znać?

-Powiedział, ale nie wiem dlaczego.- coś uderzyło mnie w jego tonie. Aż przebiegł mnie dreszcz. Obrzydzenia.

-No to najwidoczniej ja muszę ci powiedzieć…- zaczął, ale w tym momencie Jack złapał mnie za ramiona i wyrwał z jego uścisku, jednocześnie stając pomiędzy nami.

-To chyba sprawa między mną a Kim, prawda? Nie wcinaj się…

-Nie. To nie sprawa pomiędzy tobą a Kim. Wie o niej cała szkoła, kurde co ja gadam? Cały świat, tylko inni więcej, inni mniej. I nie zabronisz mi powiedzenia jej prawdy.

Byłam pewna, że zaraz zaczną się bić. I coś mi się przypomniało.

Sean zamawia nam po jakimś drinku. Jest całkiem niezły, ale wolę nie pić go za dużo. Potem wchodzimy na parkiet. Dziewczyny wokół nas wiją się i zarzucają włosami. Nie jest to mój styl tańca i nie powiem jak go nazywam… Zaczynamy z Seanem tańczyć. Nie jest to „grzeczny”, jakby powiedziała moja matka, taniec, ale też nie tak… jakby to powiedzieć… ostro zboczony. Po około dwóch godzinach zabawy, zatańczeniu z chyba dwudziestoma chłopakami i całkowitym zagubieniu przyjaciół w tłumie udaje mi się dostrzec  Seana. Podchodzę do niego i obejmuję go za szyję, a on łapie mnie w talii i tańczymy razem w takt skocznej piosenki. Po chwili ręce Seana zjeżdżają niżej niż powinny, ale nie zabraniam mu; taki urok imprez.  Po chwili dostrzegam Jacka… Tańczy z Donną (swoją eks, jakby nie było) trzymając ręce na jej pupie i liżąc się z nią. Jej ręce błądzą w jego włosach i po szyi. Bez chwili zastanowienia przywieram  wargami do warg Seana; nie ma nic przeciwko.

Patrzę na Seana, starając sobie przypomnieć coś więcej. Coś, co podpowiedziałoby mi bardziej, dlaczego zaczęłam z nim chodzić.

-Sean…- zaczynam zażenowana zza ramienia Jacka.- Przykro mi to mówić, ale coś mi się przypomniało. I choć kiedyś nie mówiłabym tego, przynajmniej tak mi się wydaje, to zaczęłam z tobą chodzić, żeby.. żeby… Jack był zazdrosny. Przypomniał mi się kawałek z jakiejś imprezy. Ty lizałeś się z Donną…- tu zwróciłam się do Jacka- a ja chciałam, żebyś czuł się tak jak ja kiedy na was patrzyłam… Chciałam, by było ci źle i przykro. Totalnie przykro. Przynajmniej tak mi się wydaje. Dlatego Sean, lepiej będzie jeśli już pójdziesz.

Spojrzał na mnie, jakoś dziwnie, po czym wyszedł trzaskając drzwiami.

-Zazdrosny, tak? Może chcesz mi coś wytłumaczyć?- zapytał Jack, zmuszając, bym na niego spojrzała. W czekoladowych oczach kryła się prawda, wiedziałam to, musiałam tylko znaleźć sposób na odnalezienie jej. I to dość szybki sposób. Chciałam znać prawdę, ale skoro nikt inny nie chciał mi powiedzieć, musiałam jakoś sobie poradzić. Znałam nawet jeden sposób, ale wydawał mi się zbyt bezpośredni.

-Słuchaj, to zrobiła tamta Kim. Gdybym wiedziała czemu, to raczej bym ci o tym nie mówiła, bo najwidoczniej ani nie chciałam ci mówić ani ty nie chciałeś słuchać. A jeśli się okaże, że mnie zdradziłeś, to nie żyjesz…- zagroziłam.

-Chcesz znać prawdę?

-Szybki jesteś… Jasne, że tak.

-Powiem ci, jeśli mnie pocałujesz.- wyszeptał uwodzicielsko.

-Słucham?- prawie się zakrztusiłam.

-Chcę, byś wiedziała, że cię kocham. Że pomimo tego co ci zrobiłem, tak naprawdę nigdy nie przestałem cię kochać. I nie chcę, by prawda cię do mnie zraziła, więc pocałuj mnie, a dowiesz się prawdy.

-A co ma pocałunek do prawdy?- zapytałam głęboko oburzona. Ledwie znam chłopaka, do tego jest moim eks, a jest nim dlatego, że musiał mnie strasznie skrzywdzić. I jeszcze prosi mnie o coś takiego…

-Bo jeśli po usłyszeniu prawdy odejdziesz, to chcę wiedzieć, czy bez jej znajomości, mnie kochasz.- wyjaśnił patrząc mi głęboko w oczy.

-Aha, czyli po pocałunkach poznajesz, czy dziewczyna cię kocha, czy nie?

-Mniej więcej. Powiem ci tylko tyle, że pamiętam jak całowałaś mnie, gdy mnie kochałaś. I powiem, że pocałunek, który spowodował wypadek… Wtedy całowaliśmy się tak jak dawniej.- wyszeptał. Poczułam się dość dziwnie, słysząc te słowa. Ale jednocześnie, jakby szczęśliwie. Zbliżyłam się do niego i oplotłam ręce wokół jego szyi. Poczułam, że kładzie obejmuje mnie w talii. Zamknęłam oczy i przełożyłam kłębiące się we mnie uczucia w pocałunek.
Poczułam straszliwy ból głowy, jednocześnie czując, że pocałunek nabiera na namiętności. Ból głowy był nie do zniesienia i wtedy zaczęłam sobie przypominać. Wszystko. Związanego z rodziną, domem, przyjaciółmi, Jackiem.
Oderwałam się od niego i ze łzami w oczach spojrzałam w jego.
-Kim…- wyszeptał. Chyba zorientował się, że wszystko sobie przypomniałam.

Jeśli rozdziały mam dodawać codziennie (co wynika z ankiety) to niestety muszą być krótsze, bo inaczej się nie wyrobię z pisaniem i jednocześnie odrabianiem lekcji, i innymi rzeczami. Mam nadzieję, że mi to jakoś wybaczycie…

Mam nadzieję, że rozdzialik się podoba… Mogę zdradzić, że Kim i Jack… albo nie, będzie niespodzianka. Powiem tylko, że prędzej, czy później do siebie wrócą.

STACIA :*           

3 komentarze:

  1. Piękny,świetny, kocham Cię !!! :D Zakochałam się w Twoim opowiadaniu !! Możesz pisać krótkie ! Niech po prostu są !!! <33 Czekam na następny !! *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. nie ważne czy krótkie, ale grunt, że wgl dodajesz!!
    piszesz super i masz talent <333
    Dodaj następny może tak jeszcze dzisiaj...? ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham twój blog !

    OdpowiedzUsuń