Rozdział XXI
Całujemy się coraz namiętniej. Czuję ręce Seana błądzące
po moich plecach. Już mam mu ściągnąć koszulkę, gdy nagle i nieoczekiwanie
stają mi przed oczami sceny, które bolą mnie bardziej niż cokolwiek innego.
Milton przedstawia mi Jacka pierwszego dnia w nowej
szkole, Jack i ja całujemy się po raz pierwszy w moim salonie, ja przytulona do
Jacka, całkowicie zalana łzami, po odejściu mojego taty, całuję Jacka na
pożegnanie, zaczynamy ze sobą chodzić, impreza z okazji wygrania turnieju,
nasze pierwsze kłótnie, w końcu zerwanie.
-Nie mogę.-
mówię odrywając usta od warg Seana i wyciągając się spod niego.- Przepraszam,
nie mogę.- jestem bliska rozpłakaniu się. Totalnej załamce nerwowej. Najgorsze jest to, że nie
chcę, by te wspomnienia mnie tak bolały. Chcę, by stały mi się obojętne. Chcę o
nich zapomnieć.
-Sean,
przepraszam. Będzie lepiej jeśli już pójdę.- mówię i nie czekając na jego
reakcję wybiegam z pokoju i zbiegam na dół. Otwieram wejściowe drzwi i wybiegam
na ulicę. Wsiadam do samochodu i jadę do centrum handlowego.
Na miejscu
jestem po dziesięciu minutach. Zajmuję pierwsze wolne miejsce parkingowe i czym
prędzej kieruję się w stronę dojo, jednocześnie układając zmierzwione włosy w
ich początkowy wygląd. Kiedy stoję już przed drzwiami, biorę głęboki oddech i
wchodzę.
Wszyscy są
właśnie na treningu; wiem, że muszą ciężko ćwiczyć przed corocznym turniejem, a
wtedy siedzą do około 20:30. Milton, Eddy i Shelley patrzą na mnie jak
zamurowani. Jerry, którego Jack właśnie powala na matę, wydaje się bardziej
zdezorientowany od reszty. Zmuszam się i przelotnie spoglądam na Jacka. Kiedyś
powiedziałabym, że widzę w jego oczach coś w stylu… radości. Teraz nie jestem w
stanie określić co pokazują jego oczy.
Nie zbaczając
na żadne z nich podchodzę do swojej szafki, z której nie zabrałam jeszcze
swoich rzeczy ( po prostu nie byłam w stanie), i otwieram ją.
-Kim, proszę
porozmawiaj ze mną.- mówi Shelley podchodząc do mnie. Za nią przychodzą Jerry,
Milton i Eddy. Jack cały czas stoi na środku maty.
-Nie mam wam
nic do powiedzenia i nie zamierzam was słuchać.- odpowiadam. Biorę kilka swoich
drobiazgów i wszystko pakuję do torby, w której zazwyczaj trzymałam dezodorant
i perfumy. Jest mała, ale wszystko powinno się zmieścić. Kiedy sądzę, że już
wszystko wyjęłam, chcę zamknąć drzwiczki i wtedy sobie przypominam o zdjęciu,
które przykleiłam do ich wewnętrznej strony. Zrobiłam je na planie; jesteśmy na
nim wszyscy. Odrywam je i rzucam na ziemię. Wyjmuję z zamka kluczyk i kieruję
się w stronę gabinetu Rudiego. Gdy wchodzę wydaje się zaskoczony i zadowolony.
-Oddaję
kluczyk.- mówię rzucając mu go na biurko i trzaskając drzwiami. Kieruję się w
stronę wyjścia.
-Kim, proszę,
wysłuchaj nas.- słyszę jeszcze głos Shelley, ale nie zwracam na niego uwagi.
Już mam przejść koło pucharów [no wiecie, te „drzwi” oddzielające tą
poczekalnię od sali treningowej], kiedy drogę zastępuje mi Jack.
-Nie możesz
nas ignorować.- mówi z tą swoją pewną siebie miną. Dosłownie gotuję się ze
złości.
-Nie? A kto
mi zabroni? Może ty?- mówię pełna frustracji. Dostrzegam w oczach Jacka
przelotne zdziwienie. No cóż… nawet on nie widział mnie w takim stanie.- Bo
jeśli tak, to sobie uważaj. Nie zamierzam z wami gadać. Nie zamierzam was słuchać.
Nie zamierzam zawracać sobie głowy ani wami, ani przeszłością, a tym bardziej
nie będę słuchała się twoich rozkazów. Dzisiaj przyszłam do dojo, tylko po
swoje rzeczy, by nic mnie już z wami nie łączyło. Jasne?- teraz jestem bliska
rozpłakaniu się. Z gniewu, ze smutku, z rozczarowania i z bezsilności. Nie
zwracając uwagi na Jacka przepycham się w stronę wyjścia i pędzę do samochodu. Ledwie
zamykam za sobą drzwiczki jak słyszę dźwięk sms. Jest od Georga, więc
postanawiam potraktować go tak, jak moich dawnych przyjaciół.
Po kilkunastu
minutach jestem w domu. Parkuję samochód w garażu i wchodzę do środka.
Zamierzam prześlizgnąć się bezszelestnie do mojego pokoju i udaje mi się
bezproblemowo. Niespodzianka czeka mnie dopiero w nim. Na sofie siedzą moja
mama i Georg.
-Spóźniłaś
się. Napisałem do ciebie, a ty nie odpisałaś. Martwiliśmy się o ciebie.- słyszę
ten jego ton „opiekuńczego tatka”.
-Posłuchaj
mnie!- krzyczę czując pierwsze łzy na policzkach.- Nie jesteś moim ojcem i mi
go nie zastąpisz. Miałam dziś strasznie trudny dzień i nie zamierzam się
tłumaczyć, czemu przyszłam o kilka minut później niż powinnam i nie życzę
sobie, żebyś wchodził do mojego pokoju, nawet w towarzystwie mamy, bo jest to
naruszenie mojej prywatności! Po prostu zostaw mnie w spokoju!- uspokajam się
na tyle, by zniżyć głos do zwykłego tonu. Cały czas stoję w otwartych drzwiach,
więc przesuwam się zostawiając je otwarte i wskazuję ręką na korytarz.- Wyjdź,
może zostać moja mama, jeśli chce. Ale ty masz wyjść.
-Kim,
zapominasz się.- mówi mama siadając powrotem na kanapie i szarpiąc rękaw
Georga, zmuszając go do zrobienia tego samego.- Córcia, proszę usiądź tutaj.
Ton głosu mamy
jest łagodny. Nie chcę jej denerwować, więc siadam na fotelu naprzeciw nich.
-Co się
dzieje. Ostatnio zachowujesz się… dziwnie.
-Wiesz co się
stało?- łzy wzbierają nową falą.- Nie dawno zerwał ze mną chłopak. Gada na mnie
w telewizji jakieś dziwne rzeczy. Mój nowy chłopak, uważa, że to, że ze sobą
chodzimy, to wystarczający powód do przejścia, do czegoś więcej. Moi
przyjaciele, przepraszam, dawni przyjaciele, którzy mnie, no cóż… zdradzili,
teraz nagle chcą ze mną gadać. Na domiar złego pojawia się ten twój narzeczony
i dyktuje mi jak mam żyć. A ty nadal udajesz, że on to robi dla mojego dobra.
Nieprawda! Nie mam już dziesięciu lat, mam siedemnaście! Zajmijcie się sobą, ja
zajmę się sobą.
-Czyli chcesz
się wyprowadzić? Proszę bardzo. Zarabiaj na swoje utrzymanie, kup sobie
mieszkanie i je też utrzymaj.- wtrąca Georg.
-Jakby pan chciał wiedzieć, to mam na koncie więcej niż
kiedykolwiek pan miał, sumując wszystkie dni od dnia pana narodzin.- syczę. Nie
pamiętam kiedy ostatni raz byłam tak rozgoryczona. Jednak najbardziej martwi
mnie jego powód: Jack. Pomimo, że chcę zapomnieć, to nie mogę. Nie mogę, bo…
kocham go. Nie chcę przyznawać się do tego, a przynajmniej nie chciałam, ale
tak jest. Kocham go i dlatego tak boli mnie to, co zrobił. Jednak pomimo tego,
że go kocham, nie jestem w stanie mu wybaczyć. Po chwili czuję obejmujące mnie
ramiona, należą do mojej mamy. Ostatnie co pamiętam to jej uspokajający ton.
Rano jestem
obolała. Okazuje się, że całą noc spędziłam na kanapie. Wstaję, nawet nie
zwracając uwagi na zegarek, chwilowo mam szkołę w… mam ją głęboko gdzieś.
Wchodzę do łazienki, myję zęby i czeszę włosy. Oczy wciąż mam lekko
zaczerwienione po wczorajszym… popadnięciu w histerię. Ubieram się w strój
domowy, czyli dres i koszulkę na ramiączka, po czym schodzę do kuchni. Chwytam
telefon i piszę mamie sms. „Nie poszłam do szkoły. I tak już za późno, jest po
dwunastej. Napiszesz mi usprawiedliwienie?”. Po kilku minutach przychodzi do
mnie odpowiedź „Tak, trzymaj się kochanie.”. Na ten widok szeroko się uśmiecham
i dochodzę do wniosku, że muszę się zmierzyć z jeszcze jednym problemem.
Znajduję Seana w liście kontaktów i piszę sms. „Sean, przepraszam, z nami
koniec.” Po chwili klikam „Wyślij.”. Teraz na liście moich dzisiejszych spraw
do załatwienia pozostają tylko dwie: zacząć zapominać o Jacku i wylegiwać się.
Włączam pierwszy lepszy kanał. Lecą wiadomości ze świata gwiazd.
-Nie dawno
dowiedzieliśmy się, że młodej gwieździe, Kimberly Crowford, zaproponowano
główną rolę w filmach z serii „Nieśmiertelni”.- dopiero teraz przypominam
sobie, że dobrze by było odpisać. Najprawdopodobniej się zgodzę. Po chwili na
ekranie pojawia się twarz Jacka. Chcę przełączyć, ale ręka odmawia mi
posłuszeństwa.
-Chciałem powiedzieć, że się myliłem. Nie powiedziałem,
przynajmniej całej prawdy. Teraz kiedy emocje trochę opadły… Zachowałem się
trochę… nieprzyjemnie wobec Kim Crowford.- reszty słucham w osłupieniu.- Przeze
mnie zerwaliśmy. Przez moje zachowanie. Chciałem ją przeprosić, za to, co
wygadywałem. I was też przepraszam. Po prostu zaraz po zerwaniu trochę się
posprzeczaliśmy i byłem zdenerwowany. Przepraszam.
Rozdział mi
się nie podoba. I przepraszam was, że tak długo nie pisałam, ale miałam małe
problemy z kompem. Tym razem krótko, bo bardzo się spieszę.
STACIA
wow ekstra czekam na next
OdpowiedzUsuńDzięki
UsuńCzemu wszyscy mają talent oprócz mnie ?
OdpowiedzUsuńZ tym się nie zgodzę... :) :*
UsuńJezusie! Gdzieś ty była , co?! o.O Wiesz jak się bałam! Zniknęłaś i zadowolona!<333 Ale grunt, że jesteś i jest 21 rozdział<3 Iha! ,333 Cudny, bejb<3 Czekam na nn :*
OdpowiedzUsuń