Przy jednym
ze stolików siedział mój tato z moją mamą (!). Ten widok był tak nieoczekiwany,
że aż mi się zakręciło w głowie. Myślałam, że padnę plackiem tam, gdzie teraz
stałam. I najprawdopodobniej zrobiłabym to, gdyby nie Jack, który złapał mnie
za rękę, zmuszając, bym na niego spojrzała. Miał tak samo zdezorientowaną minę
jak ja. O ile nie bardziej.
Nagle dotarło
do mnie, że wtedy u dyrektora mówiła prawdę… Spieszyło jej się, żeby spotkać
się ze swoim byłym mężem. I mimo, że powinnam być na niego wściekła, to
cieszyłam się, że go widzę. Złapałam Jacka mocniej za rękę i pociągnęłam w ich
kierunku. Jak gdyby nigdy nic przysiadłam się, a wraz ze mną Jack.
-No cześć.-
powiedziałam patrząc tacie w oczy. Teraz to moi rodzice mieli zdezorientowane
miny.- Co porabiacie?
Tato spojrzał
najpierw na mnie, a potem na Jacka. Pewnie zastanawiał się kim jest, bo
przecież zaczęliśmy z Jackiem chodzić, po tym jak odszedł.
-Rozmawiamy…-
powiedziała mama tonem „lepiej już idź, jeśli ci życie miłe”, ale ja udałam, że
tego nie słyszę. Popatrzyłam na tatę, mając nadzieję, że coś mi wyjaśni…
-Gdzie byłeś
ten rok?- nie chciałam, żeby tak było, ale w moim głosie malował się niemy
wyrzut.- Nie powiesz mi chyba, że w Seaford i ani razu nie odwiedziłeś ani
mnie, ani Maxa. Albo przynajmniej nie napisałeś…
Teraz tato
wyglądał na zdenerwowanego. Spojrzał na mamę, z trudem hamując wybuch złości.
Jestem bardzo ciekawa co takiego mogło go zdenerwować… No bo chyba nie zadałam
jakiegoś super dziwnego pytania…
-Nie dałaś im
listów ode mnie!- wydusił w pewnym momencie.- To dlatego nie odpisywali, a nie
dlatego, że nie chcą mieć ze mną nic wspólnego.
Zaczęłam
rozumieć o co w tym chodzi. Jack chyba też, bo udał, że musi skorzystać z
toalety i czym prędzej odszedł od stolika. Wpatrywałam się to w mamę, to w
tatę. Kompletnie nie byłam w stanie ustalić, które jest teraz bardziej
zdenerwowane. Już miałam zadać kolejne pytanie, gdy odezwał się tato.
-Myślę, że w
takim razie mogę wszystko powiedzieć Kim. Teraz mi raczej nie zabronisz…-
skierował piorunujące spojrzenie na mamę.- Więc, wyjechałem do Miami. W
sprawach czysto służbowych. Byłem tam od miesiąca, gdy nagle dowiedziałem się,
że zagrasz w filmie. Wedy napisałem po raz pierwszy; dwa listy- jeden dla
ciebie, jeden dla Maxa. Czekałem cały miesiąc na odpowiedzi, które nie
nadeszły. Nie chciałem, byście znienawidzili mnie, że odszedłem, bo wielu
rzeczy nie wiecie, więc wróciłem. Kiedy zapukałem do drzwi, otworzyła mi twoja
mama i powiedziała, że nie chcecie ze mną rozmawiać, więc zamieszkałem w nowym domu
(oczywiście w Seaford). Codziennie czekałem na telefon od twojej matki, który,
wedle naszej umowy, sygnalizowałby mi, że mi wybaczyliście. Ale taki nie
nadszedł…
-Spotkaliśmy
się…- wtrąciła mama-… by… By dogadać się w waszej sprawie. Tato chce, by jedno
z was z nim zamieszkało. Chce byś ty z nim zamieszkała…
-A Max?-
teraz zrobiło mi się strasznie, strasznie przykro.- Przecież Max tak bardzo cię
kocha! Wiesz, że całkowicie załamał się po twoim odejściu? On cię potrzebuje,
ale potrzebuje też mamy…
Tato posłał
pytające spojrzenie do mamy. Ta przytaknęła, ale miałam wrażenie, że wcale nie
chodziło im o to co przed chwilą powiedziałam.
-Myślę, że
dla Maxa jeszcze trudniejsze byłoby rozstanie z mamą.- wyjaśnił tato.
Podświadomie czułam, że nie tylko o to chodzi.- Kocham go i spotykałbym się z
nim tak często, jak pozwoliłaby mi twoja matka. Chcę byś ze mną zamieszkała, by
chociaż częściowo odciążyć mamę od spraw związanych z finansami, szczególnie,
że za dwa lata idziesz do collegu, ale też dlatego, że za wami tęsknię. Dla
mnie to też był trudny wybór; ty, czy Max. Ale jak już wspominałem- dla niego
będzie lepiej, jak zostanie z mamą.
Poczułam się
dziwnie, bo wyszło na to, że to mama zataiła przed nami kilka istotnych faktów,
a nie, że tato jest wcieleniem zdrajcy.
-A czy ty
kogoś masz? Bo mama znalazła sobie chłopaka, Georga.- na dźwięk tego imienia
tato mruknął pod nosem coś w stylu „Można się było tego spodziewać…”, ale już
po chwili odpowiedział:
-Nie. Jeśli myślałaś,
że opuściłem was, bo związałem się z kimś innym, to się mylisz.
Kątem oka
zobaczyłam, że Jack wychodzi z kibelka. Kurde, naprawdę długo tam siedział, żeby
tylko nam nie przeszkadzać. A zważywszy na to, że Jerry często załatwia tam
swoje potrzeby, to tak się poświęcił, że zasłużył na jakąś nagrodę… Wskazał
palcem drzwi wyjściowe i spojrzał na mnie. Kiwnęłam głową, po czym wyszedł.
Było mi przykro z tego powodu, bo mieliśmy spędzić miłe popołudnie, ale wyszła
sprawa niecierpiąca zwłoki.
-Kim, chcesz
ze mną zamieszkać?- jego ton zabrzmiał jak błaganie. Z jednej strony chciałam z
nim być, bo bardzo za nim tęskniłam, ale nie chciałam też zostawiać mamy i
Maxa. Chociaż, że wtedy uwolniłabym się od Georga na dobre.
-Jeśli mama
nie ma nic przeciwko, to mogę zamieszkać z tobą na miesiąc. Jeśli mi się nie
spodoba, to wrócę do domu, dobrze?
Tato zgodził
się bez problemów, mama natomiast zwlekała z odpowiedzią. W końcu objęła mnie
ramieniem (siedziałam koło niej) i mocno do siebie przytuliła.
-Zgadzam się.
Ale jeśli coś będzie nie tak, to pamiętaj, że zawsze możesz wrócić do domu…-
wyszeptała.
-Spokojnie.-
odpowiedziałam mocniej się do niej przytulając.- Ale jest jeszcze jeden problem…
Nigdzie nie pójdziemy, dopóki nie wyjaśnicie mi co się stało. I nie wmówicie
mi, że nic, bo przecież widzę… Aha, i jeśli będziecie kłamać, to też się
zorientuję…
Mama
spojrzała na tatę posyłając mu zmęczone spojrzenie.
-Ty jej
powiedz.- powiedział tato dość nieprzyjemnym tonem.
-Twój tato… nie… nie jest ojcem Maxa.
I jak?
Jej, dopiero się zorientowałam, że prawie po każdym
rozdziale piszę to samo, więc zmienię trochę front.
Podoba się
wam? Moim zdaniem nie wyszedł nawet tak źle… BARDZO cieszę się, że bloga
komentują nowe osoby. Zachęcam innych, którzy czytają, ale nie komentują, by
jednak zostawili coś po sobie… Wtedy na przykład dodaję te osoby na listę
blogów, które czytam i czytam ich blogi, i komentuję…
INFO do C. Howard.
Twoja strona
mi się zacina, ale widziałam, że jest u cb jakiś konkurs… Mogłabyś napisać mi w
komach o co w nim chodzi… Proszę.
STACIA ;*
Cudo! Nie mogę doczekać się kolejnego. Naprawdę KOCHAM CIĘ. Jesteś ZAJEBISTA i masz ogromny talent. :* KOCHAM, KOCHAM i jeszcze raz KOCHAM :*♥
OdpowiedzUsuńDzięki, wielkie, wielkie, wielkie!
UsuńPrzeczytałam dopiero jeden rozdział, a już mi się podoba. <3 Będę tu zaglądać zdecydowanie częściej. W końcu muszę nadrobić te kilkadziesiąt rozdziałów. Już się za to zabieram. ;)
OdpowiedzUsuńJa też będę wchodziła do ciebie o wiele częsciej, bo bardzo podoba mi się twój blog <33
Usuń